Bieg z wąsem - Kryspinów 17.11.2024

 Tym razem relacja będzie taka nietypowa no bo nienurkowa. Mianowicie Krakowski Klub Morsów Kaloryfer będący organizatorem imprezy zaprosił nas do uczestnictwa. Sama idea biegu ma w założeniu promować poddawanie się przez mężczyzn okresowym badaniom profilaktycznym wykrywającym zawczasu potencjalnie niebezpieczne schorzenia. Czynne uczestnictwo w imprezie polega wzięciu udziału w biegu lub marszu na dystansie 5 km – wymagane (mile widziane) posiadanie wąsów (własnych lub chwilowo przymocowanych). Oprócz zawodników impreza przyciąga spore rzesze zwiedzających, są rozstawione stanowiska partnerów przy których można dowiedzieć się ciekawostek z danej dziedziny. Zadbano też o poczęstunek (ciepłe dania, coś na osłodę życia, kawa, woda) dla wszystkich: uczestników, zawodników i odwiedzających. Wielkie brawo za organizację dla Kaloryfera i zaangażowanie Kuraka. 
Wychodzi na to, że my też będziemy opowiadać odwiedzającym o tym co nas kręci. W dodatku nic nie sprzedajemy więc nawiązanie z nami znajomości może skutkować jedynie utratą większej ilości czasu poświęconej na nurkowania z nami.
 Przygotowujemy więc profesjonalne stanowisko: każdy przynosi coś ze swojego sprzętu dodatkowo przygotowujemy prezentację z nurkowań. Mamy więc suche skafandry, twinset, rebreather, sporo pojedynczych butli, szpulek, bojek, kołowrotków itp.
  W samym biegu w barwach 5 Fal udział biorą Teresa i Norbert – brawa dla zawodników
 Jak już się zainstalowaliśmy, podłączyliśmy, sprawdziliśmy itd. udało się zrobić po kawce, jest sekunda relaksu a tu przychodzi kilka osób od organizatora z informacją – dla dzieci odwiedzających imprezę organizowany jest konkurs z nagrodami – przy stoisku do którego podejdzie dziecko zostaje mu zdane pytanie a prawidłowa odpowiedź zostaje poświadczona pieczątką na obiegówce. I wtedy szanowni koledzy wpadają na pomysł, że tą pieczątkę to niby ja mam wziąć i co za tym idzie zadawać pytania konkursowe. Czyli oni wpadają na pomysł, że ja, ja za to prawie prawie w panikę, że się nie przygotowaliśmy itp. Czyli improwizacja pytań: wymyślam na gorąco: „oblicz czas dekompresji tlenowej jeśli nurkowałeś tak i tak” – nie widzę aprobaty wśród wszystkich dookoła, wymyślam więc na szybkiego kolejne „strategie obliczania udziału helu w mieszance”. I już jestem prawie zadowolony, że damy radę ale wtedy osoby jak widać bardziej bywałe i doświadczone uczestnictwem w imprezach, gdzie są organizowane podobne konkursy zaczynają sugerować żebyśmy może jednak rozważyli zmianę tych pytań na: „co nosi nurek na twarzy”, „a co ma na nogach” itp. Konkurs nam się udał min. dołożylismy do tego pytanie „a czym nurek oddycha pod wodą”. I wiecie już może jaka była odpowiedź?? Otóż WSZYSCY odpowiedzieli, że „TLENEM”. Owszem od razu chciałoby się odpowiedzieć: „tak ALE……to i tamto i nie zawsze”. Nie będziemy tu się rozpisywać bo wie to każdy po podstawowym kursie nitroksowym. Wracając do tematu nauczony doświadczeniem formułowania pytań powyższą odpowiedź uznajemy J. Niemniej jednak wspominamy tą kwestię skąd tak naprawdę ten tlen się najmłodszym (czasem i podpowiadającym im opiekunom) nasuwa, jeśli nawet
w momencie udzielania tej odpowiedzi oddychają przecież powietrzem ;-).
  I tak mija kilka godzin, podczas których odpowiadamy również wielu dorosłym odwiedzającym na przeróżne pytania związane z tym co robimy.

 Na koniec okazuje się, że widzom i organizatorom podobał się nasz wkład w imprezę – otrzymujemy pamiątkowy dyplom. Ponadto, cel szczytny – warto wspierać. 

Tą krótką wyjątkowo nienurkową relację spisał Maro.
Szukaj